W zasadzie to nie ma jednego właściwego wytłumaczenia.
Po pierwsze dlatego, że nie napiszę książki – wystarczy, że Kasia Ci.. i Krzysztof Ib… już napisali, co oznacza, że polska literatura (a raczej bzduropisarstwo) już wystarczająco nisko upadła i nie należy jej jeszcze bardziej dobijać.
Po drugie trochę się tego nazbierało wszystkiego w głowie i czas ją opróżnić, żeby można było ponownie napełnić – choć jest to proces ciągły i nie podlegający tak naprawdę żadnemu planowaniu.
Po trzecie trochę z frustracji, które co jakiś czas dopadają moją szarpaną emocjami duszę. Dla kontrastu w służbie opowieściom o ciekawych zdarzeniach, pięknych miejscach i zabawnych historiach dopadających mnie niespodziewanie gdzieś na codziennym szlaku mojego życia.
Kolejny powód to tysiące rzeczy, których się uczę, a które sprawiają mi ogromną frajdę, a co za tym idzie trochę też z grzesznej pychy, żeby się nimi pochwalić.
Pewnie blog też z racji wieku, a zatem wieloletnich przemyśleń na takie czy inne tematy i godzin mimowolnych obserwacji otaczającego mnie świata.
A może też jako rodzaj terapii?
Witam Cię moja Droga w blogosferze 🙂
Dopadło mnie też jak widać 😉